Zęby

Od dawna wiedziałam, że właściwe komunikowanie się z otoczeniem sprzyja poprawnym kontaktom i nie doprowadza do dziwacznych zachowań. Prawdę tę pomogła mi odkryć rodzina.

Siedzimy sobie pewnego wieczora w centrum rodzinnego wszechświata czyli w kuchni. Sprawy toczą się własnym, leniwym o zmierzchu torem. Czajnik co jakiś czas pogwizduje informując, że jak ktoś chętny na kolejną herbatkę to woda jest gotowa. A z tostera co chwile wyskakuje kolejna grzanka, otwarta na propozycje przyjęcia na siebie serka, masełka tudież ogóreczka. Dzielenie się wydarzeniami z mijającego dnia to ważny punkt w rozkładzie spotkań przy stole. Towarzyszą temu spory, śmiechy, przekomarzania, dobre i durnowate rady. Generalnie analiza tego co przechodzi pomału do przeszłości trwa w najlepsze. Nagle, ni z gruszki ni z pietruszki, narzeczona mojego szwagra Małgorzata wygłasza taką oto sentencję w kierunku tesciowej:

-Proszę Pani ! Bary ma zęby.

Bary, czarny kundel wątpliwej urody przemknął faktycznie pod stołem. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, gdyż czynił tak codziennie w czasie kolacji. Mądre stworzenie wiedziało, iż w tak odpowiednim czasie moze liczyć na nadprogramowy posiłek.

Teściowa marsząc jedynie brwi, ze stoickim spokojem odpowiedziała ripostą:

-No co Ty Gosia taka niepoważna jesteś? To pies jest, więc i zęby ma.

-Ale on ma Pana zęby! Równie spokojnie wygłosiła Małgorzata.

Chwila konsternacji długo nie trwała. Pierwsza w pogoń za Barym rzuciła się teściowa. Za nią ruszył szwagier a na końcu dołączył Maniek. Adzinek z racji że w tamtym czasie miał tylko roczek poraczkował jedynie do przedpokoju, gdzie kibicował obławie na psinę wyrażając zaangażowanie oklaskami. Ponieważ nie bardzo zrozumiałam sens tego co się działo postanowiłam towarzyszyć Małgorzacie w piciu herbatki. Spełniwszy się w roli informatora dała sobie spokój z innymi czynnosciami dotyczącymi rzeczonych zębów. Po jakim czasie rozległ się trumfujący okrzyk zwycięstwa. Do kuchni wkroczyła teściowa niosąc przed sobą trofeum w postaci …sztucznej szczęki. Delikatnie odłożyła protezkę na brzeg zlewu i podreptała do pokoju dziennego gdzie oddała się zrzucaniem gromów na głowę pogrążonego we śnie i niczego nie spodziewającego się teścia. Utyskiwaniom na nieodpowiedzialne zachowanie dziadka Adama nie było końca. Biedak bronił się jak mógł. Że wyjął owszem, ale gazetką przykrył. Że pies dziwny jakiś bo zęby nie jadalne przecież. I Że w sumie to przed Adzinkiem chował a nie przed Barym…Ale żadne tłumaczenie nie pomogło bo fakt był taki, iż zęby zostały nadgryzione i trzeba nowe robić.

A Adzinek zorientowawszy się w sytuacji, że nie jest winowajcą tym razem, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Kiedy przerażony zamieszaniem zwierzak przemykał szukając schronienia pod stołem został pochwycony przez dziecię za ogon i przytrzymany.

-Nie ciągnij! Bo Cię ugryzie! Z lękiem obserwowałam jak zachowa się zdenerwowany psiak. Ale to nie psa trzeba było się bać. Adzinek z uwagą popatrzył na mnie a potem przerzucił uchwyt z ogona na nogę Barego. Przysunął ją sobie do ust i zatopił w niej swoje 8 zębów. Ugryzienie nie było chyba zbyt mocne,bo pies majtnął tylko nogą i wyrwawszy się z uścisku złapał za leżący kapciuszek Adzinka i z tym łupem pomaszerował na swoje legowisko.

Komunikacja to ważna rzecz. Jasność wyrażania swoich myśli czyni życie o wiele prostszym i ułatwia wiele.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *