„Księgi Jakubowe” Olgi Tokarczuk to nie lada wyzwanie czytelnicze. Nie dość, że tematyka dość kontrowersyjna, bo dotycząca kombinowania, poprzez którą wiarę najlepiej zasłużyć sobie na tak zwane „życie wieczne” to i gabaryty tego dzieła mogą przerazić potencjalnego czytelnika. Ale przecież nie można wymagać, aby sześć lat pracy nad powieścią udało się zamknąć w mniejszym obszarze. Autorka przedstawia nam w niej świat miniony oscylujący gdzieś na pograniczach „Trylogii” Henryka Sienkiewicza. I jestem zdania, iż stanowi współczesną kontrę dla tego, jak przedstawił nam Sienkiewicz ówczesną Polskę, gdzie miejsca dla ludu żydowskiego jakby zabrakło. Bohaterem powieści jest Jakub Frank, postać niezwykle kontrowersyjna, niebanalny ekscentryk, który postanowił narobić zamieszania w postrzeganiu religii swoich pobratymców. Uznał, że nie bardzo mu się widzi tkwić w starych butach „judaizmu” i postanowił sprawić sobie nowe. 🙂 Olga Tokarczuk pisze o swoim Jakubie:
Frank traktował religię jak buty, w których się idzie do celu i które można, a nawet należy zmieniać.
I krocząc takim tokiem myślenia, przemaszerował dziarsko przez religię mojżeszową , muzułmańską i chrześcijańską. Czy udało mu się dotrzeć do celu? Na to pytanie, każdy z czytelników musi odpowiedzieć sobie sam, w głebi duszy.
Podobnych pytań, które rodzą się podczas czytania „Ksiąg”, jawi się mnóstwo. Jak choćby o to, czy rozwiązłość seksualna wyznawców Jakubowej wiary jest próbą uwolnienia się od stereotypów określających moralność człowieka, czy zwykłym wykorzystywaniem swojej pozycji i pofolgowaniem swoim namiętnościom. 😉 Sceny erotyczne raczej nie mają nic wspólnego z twórczością Blanki Lipińskiej bądź opowieściami o Greyu, ale subtelny przekaz wiele dla wyobraźni nie pozostawia. 😀
Jeśli chodzi o treści historyczne dotyczące osoby samego Jakuba Franka, w wielu opiniach padają zarzuty o zbyt mało faktów przytoczonych przez autorkę. Sama traktuję ten utwór raczej jako fikcję literacką więc i nie wymagam tego rodzaju rzetelności. Gdy mi czegoś zabrakło, to uzupełniałam na bieżąco, korzystając z wiedzy internetowej, w trakcie lektury.
Szata graficzna „Ksiąg Jakubowych” jest przepiękna. Odczuwam ogromną przyjemność w kartkowaniu tej książki. Jest też ukłon w stronę pisowni hebrajskiej. A polega on na sposobie numerowania stron, który idzie od tyłu. Powieść została przetłumaczona między innymi na język hebrajski i jestem bardzo ciekawa opinii tych, którzy porozumiewają się w tej mowie ;). Gdyby ktoś coś wiedział w tym temacie, to proszę o odnośnik . Oprócz bogactwa języka jakim posługuje się Olga Tokarczuk, atutem jest obfitość starodawnych rycin, zawartych w tym woluminie. Gratuluję Wydawnictwu Literackiemu pomysłu zarówno na okładkę, jak i na formę druku.
Zdecydowanie polecam ten tytuł, bo i cudowna to uczta dla ducha i przyjemność w obcowaniu.
Bardzo ciekawa szata graficzna, ale chyba nie w moim typie książka 🙂
Bywa i tak,że nie z każdym jest nam po drodze 🙂 Zarówno w życiu jak i w literaturze. I nie ma w tym nic złego. Pozdrawiam serdecznie i samych ciekawych książek życzę 🙂
Podziwiam. Księgi Jakubowe to mój wielki wyrzut sumienia i ciągle chce przeczytać, ale przyznam, że przerażają mnie gabaryty tej książki.
Kurczę chyba to nie jest mój książkowy typ, a przynajmniej coś, co chciałabym przeczytać.
Księgi Jakubowe mam jeszcze przed sobą, ale czytałam już Biegunów.