„Wszystko, czego wam nie powiedziałam”-Celeste Ng

Debiutancka powieść Celeste Ng „Wszystko czego wam nie powiedziałam” to opowieść o tym, co może się wydarzyć, kiedy zaniedbujemy swoje marzenia i pragnienia. To dramatyczna historia relacji rodzinnych, ukazująca niebezpieczeństwo projekcji niespełnionych ambicji na własne dzieci. Stawiająca trudne pytania o przestrzeń dla realizacji celów, która powinna być szanowana i respektowana.

To również opowieść o braku dojrzałości do bycia rodzicem w ogóle. A co za tym idzie o dźwiganiu odpowiedzialności za takich rodziców przez dzieci, która często staje się ciężarem ponad siły.

Opowiedziana w sposób subtelny, nieoskarżająca nikogo, a jedynie starająca się wytłumaczyć jak głęboko funkcjonuje w każdym z nas, schemat wdrukowany przed laty w domu rodzinnym. W mojej opinii jest to lektura niezwykle mądra, pozwalająca wyciągnąć własne wnioski czytelnikom. Dążąca do ukazania jaką wartością jest człowiek sam w sobie. Jak istotna jest samoakceptacja i próba budowania poczucia wartości, nieopierająca się na opiniach otoczenia.

Polecam wszystkim, którzy nie lubią korzystać z poradników psychologicznych, lecz w sposób przystępny, chcieliby się dowiedzieć czegoś o tym, jak starać się żyć bez masek, w zgodzie ze sobą. Podczas lektury, można stawiać sobie pytania i dzięki refleksjom udać się w niesamowitą podróż w głąb siebie.

„Małe ogniska”- Celeste Ng

Zachęcona, przez wspomnianego przy okazji „Dżentelmena w Moskwie” Ojca Adama Szustaka, sięgnęłam po kolejny tytuł, wymieniony na jego vlogu książkowym. I tym razem lektura okazała się rzeczą całkiem przyjemną.

” Małe ogniska ” to opowieść o różnych koncepcjach na życie. O tym, że każdy z nas ma inne oczekiwania i inne plany realizacji tych oczekiwań. I że czasami nasze postrzeganie tego, co dla nas ważne może wywołać u innych niechęć oraz krytycyzm.

Bohaterkami książki są dwie rodziny. Jedna kompletna, z parą rodziców i czwórką potomstwa. Z ustabilizowaną pozycją społeczną, z konkretnym planem na każdy dzień, z ugruntowanym statusem materialnym. Żyjąca w idyllicznym miasteczku gdzie nietaktem jest sadzić warzywa bądź pomalować dom według własnego pomysłu. Druga rodzina jest maleńka, bo składa się jedynie z dwóch osób. Mamy i córki, które przybywają pewnego dnia i psują nieco powstały wizerunek amerykańskiego przedmieścia.

Uduchowiona artystka fotograf, nieposiadająca stałego źródła dochodów, stale przenosząca się z miejsca na miejsce i imająca się różnorakich zajęć, aby zapewnić sobie i dziecku utrzymanie, stanowi dysonans dla żyjących tu ludzi. Jest zaprzeczeniem tego, co przez lata, budowało w swoich umysłach społeczeństwo tego miasteczka. Ta pewnego rodzaju wolność, wynikająca z braku przywiązania do rzeczy materialnych i miejsc, jest solą w oku dla Pani Richardson, która reprezentuje całą społeczność.

Kolejnym problemem jest tajemniczość i worek sekretów, które przywiozły ze sobą przybyłe. A tutaj na tajemnice miejsca nie ma. Wydaje się, że wszyscy wiedzą o sobie wszystko i czują się wręcz zobligowani do wzajemnego informowania się o swoich problemach. Konflikt więc narasta, bo tytułowe małe ogniska zaczynają jarzyć się na każdym kroku.

To tylko ogólny zarys problematyki poruszonej w powieści. Nie lubię pisać streszczeń, więc co wynikło z tych antagonizmów, dowiedzieć się można, jedynie czytając książkę. Polecam wszystkim, dla których nieobca jest świadomość, jak ważne jest dokonywanie wyborów. I co ważniejsze, życie z ich konsekwencjami. I dla tych, którzy lubią powieści obyczajowe, gdzie mogą spędzić przez chwilę czas, przyglądając się życiu innym 😉